Łatwo jest nawracać innych, lecz bardzo trudno nawrócić samego siebie - Oscar Wilde.
Podkład muzyczny
Podkład muzyczny
Wszędzie jeźdźcy apokalipsy, dym, a
w powietrzu utrzymywał się zapach spalenizny. Rozejrzałam się i
rozpłakałam się. Oni nie żyli, umarli, przeszli na drugą stronę. Usłyszałam
krótki, głośny krzyk przyjaciółki, jakby poderżnęli jej gardło. Moja
biedna Ginny. Czemu wzięli ich, a nie mnie? Spojrzałam się na martwe ciała Rona
i Harry’ego. Moi przyjaciele, jak to się stało, że właśnie stałam nad ich
zwłokami? Wojna przynosiła okropne skutki. Zbliżył się do mnie mężczyzna,
śmierciożerca. Na twarzy miał założoną maskę, a na siebie zarzuconą pelerynę.
Chciałam uciekać, ale gdzie pójdzie ciało, gdy nie ma w nim duszy?
Obudziłam
się z krzykiem. Byłam cała zalana potem. Ból przeszywał moje ciało, jakbym dostała
znowu cruciatusem. Wszystko wydawało się realne, ale życie w rzeczywistości
wyglądało jak zwykle ekstremalnie normalnie. Normalnie, służka, która po jednym
dniu zezłościła szefa. Powinnam dostać za to Order Merlina. Spojrzałam na
zegarek. Była ósma rano. Przełknęłam głośno ślinę i postanowiłam wstać z łóżka.
Ruszyłam ku szafie, wyjęłam z niej czarną sukienkę i powędrowałam do łazienki.
Nalałam wodę do wanny. Była pełna. Panicz Malfoy nie zbiednieje, gdy zapłaci
większe rachunki za wodę. Jeśli w ogóle on musi za coś płacić. Weszłam do wanny
i zanurzyłam się cała. Leżałam w niej dobre dwadzieścia minut. Gdy wyszłam z
niej, owinęłam się bawełnianym ręcznikiem. Założyłam sukienkę, rozczesałam
włosy, które spięłam w kucyk. Następnie delikatnie umalowałam się. Czułam się
jak prawdziwa służba w średniowiecznych czasach. Kary cielesne są, podnoszenie
głosu jest, ale ze mnie ponad czasowa postać.
Wyszłam
z pokoju i ruszyłam ku jadalni. Z dobre dziesięć minut zajęło mi znalezienie
tego pomieszczenia. Może ten piekielny kretyn mógłby mi mapę przygotować? Gdy
odnalazłam pokój, na stole leżało talerze po jego porannym śniadaniu.
Najwidoczniej poszedł do pracy. Za pewne w niej się tyle przepracowuje, co nic.
Do czego to doszło, bym usługiwała swojemu największemu wrogowi? Zabić by go
można było. Gdy zaniosłam wszystkie talerze do kuchni, przygotowałam sobie
śniadanie, a właściwie dwie kanapki. Następnie pozmywałam naczynia. Gdy
spojrzałam na zegarek, była już dziesiąta. Co ja miałam robić przez ten czas? O
której ten wariat miał wrócić? Poszłam do salonu, w którym leżała krótka
karteczka:
Wracam o drugiej, ma być przygotowany
obiad. Dotknij czegoś, co nie należy do Ciebie, a pożałujesz, że się urodziłaś.
Panicz Malfoy.
Panicz Malfoy, pożałujesz, że się
urodziłaś. Wszystko,
tutaj do mnie nie należy! Pierdolony dupek! Podarłam karteczkę, a następnie
zorientowałam się, że będę musiała to posprzątać. Zaczynałam coraz bardziej
żałować, że nie zaszyłam się w jakiejś dżungli. Co ta wojna robi ze światem, a
zwłaszcza z moim życiem. Mam kilka godzin do powrotu tego arystokraty. Jak on
sobie w życiu radził bez służki? A no tak, miał skrzaty. Teraz nadszedł
najwyższy czas, by popatrzeć na kobiety.
Musiałam zabić ten
czas, więc postanowiłam, że trochę posprzątam, umyje podłogi, a następnie
troszkę chciałam się rozejrzeć. Myślałam, gdzie mógłby ukryć moją różdżkę.
Pewnie w swoim gabinecie, tylko do cholery jasnej, skąd mam wiedzieć, gdzie on
się znajdował.
Na samym początku, ruszyłam do kuchni po jakąś
ścierkę, a do wiadra nalałam wody. Perfekcyjna pani domu się znalazła. Miałam
niby umyć cały ten dwór? Najwidoczniej, te kilka godzin mi szybko zleci.
Gdy skończyłam, byłam
strasznie zmęczona. Spojrzałam na zegarek, pierwsza dwadzieścia. Zapomniałam
przygotować obiad! Dziś chyba mnie zabije. Czemu on mi nie pozwala używać
różdżki?! Kretyn. Szybko pobiegłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać to, co
zawsze, czyli od wczoraj, owoce morza. Przyrządzenie ich nie zajmowało dużo
czasu, a ja go w ogóle nie miałam. Po krótkiej chwili w kuchni zjawiła się
skrzatka i poinformowała mnie, że mi pomoże. Dzięki Bogu!
- W ogóle, jak się nazywasz?
Spojrzała na mnie wyłupiastymi oczami, jakbym zaczęła mówić o niestworzonych rzeczach.
- Mróżka.
Mróżka, Mróżka. Kojarzyłam skądś to imię, tylko skąd? Hermiona no, przypomnij sobie! Jednak, nic nie potrafiłam wydobyć ze swojej mózgownicy.
- Czybyś mogła dokończyć to, a ja bym nakryła do stołu? – zapytałam się uprzejmie. Chciałam poszukać tego pieprzonego gabinetu. Chciałam również napisać list do moich przyjaciół, upewnić się, że wszystko było w porządku. Jednak, co może być w porządku podczas wojny? Jedynie co, chciałam się upewnić, że żyli. Chwyciłam za sztućce, talerze i wyciągnęłam z szafki srebrny obrus. Prawdziwy Ślizgon! Wszędzie widniały portrety Salazara, a wnętrze niektórych pokoi był srebrno-zielony. Szybkim krokiem ruszyłam do jadalni. Zrobiłam to co trzeba. Byłam wykończona. Mycie podłóg, gotowanie, nakrywanie do stołu nie należało do moich marzeń. Chciałam odzyskać różdżkę i napisać list do przyjaciół. Jeśli udałoby mi się zdobyć różdżkę, uciekłabym. Nie byłam gorszym czarodziejem od Malfoy’a. Uważałam, że nawet lepszym. Jednak, jeśli nie masz różdżki, to rzucanie w Ciebie zaklęć, było ciosem poniżej pasa. Zaglądałam do wszystkich drzwi, jednak to nie sypialnia czy jego gabinet. Jednak, po paru pomyłkach, znalazłam jego pokój. Drzwi były inne niż zwykłe. Na nich widniał napis: Nie wchodzić. Pociągnęłam za klamkę i niestety były zamknięte. Cholera jasna! Po chwili rozległ się jakiś alarm. Nie mogłam uwierzyć, że miał tutaj jakieś drzwi antywłamaniowe! Cholera, on wiedział, co to było? Po kilku sekundach zapanowała głucha cisza. Najwidoczniej, to było tylko chwilowe. Odetchnęłam z ulgą. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek: za pięć czternasta. Czyżby Malfoy był taki kulturalny i by pukał do własnego domu? Ruszyłam ku drzwi wejściowych i otworzyłam je. U progu stał Teodor Nott, ubrany w czarną pelerynę. Czyżby to była jego ochrona?
- Malfoya nie ma – powiedziałam krótko i stanowczo.
- Pana Malfoya – poprawił mnie odruchowo. – Jednak to nie do niego przyszedłem. Poinformowano mnie, że ktoś tutaj starał się wejść tam, gdzie nie powinien.
Cofnęłam się kilka kroków, a Nott szedł ku mnie. Boże Święty, co ja do cholery narobiłam. Najwidoczniej musiałam się skradać, kiedy sam arystokrata był w domu.
- Zgubiłam się – poinformowałam krótko. No brawo Granger, genialne kłamstwo.
- I stwierdziłaś, że drzwi, na których widniał napis nie wchodzić, to przejście do salonu? – powiedział podejrzanie i przywarł mnie do ściany. Był zaledwie kilka kroków ode mnie. – Jak myślisz, co by Pan Malfoy zrobił, gdyby się o tym dowiedział?
Jak to się stało, że kilka minut przed jego przyjściem, postanowiłam się bawić w jakiegoś agenta i szukać moich rzeczy?
- No chyba że, ktoś tu teraz odkupi swoje winy, a Draco o niczym się nie dowie – zrobił krok do przodu i zaczęłam czuć jego oddech. Czy śmierciożercy myli zęby? Hermiona, opanuj się! To nie był czas na żarty. Nott przybliżył się do mnie jeszcze bardziej i zaczął mnie dotykać. Nienawidzę tego pieprzonego domu! Próbowałam się wyrwać, ale niestety na marne. Zaczął mnie całować w usta. Hermiona myśl! Podczas pocałunku ugryzłam z całej siły w usta.
- Szlama! – wykrzyczał trzymając się za wargę. Zaczynała mu lecieć krew, a ja byłam zadowolona ze swojej szybkiej reakcji. Jednak nie uszło mi to płazem. Uderzył mnie w policzek, aż się skuliłam. Nagle, ktoś otwierał drzwi. Malfoy! Przyszedł w końcu on! Nigdy nie spodziewałabym się, że tak będę się cieszyć na przyjście wroga.
- A co tu się do cholery dzieje? – wrzasnął zdezorientowany. Był ubrany w czarny garnitur i srebrny krawat.
- Ta mała szmata próbowała wejść do twojego gabinetu! A teraz mnie ugryzła! – krzyknął zdenerwowany Nott. Pokazał Malfoy’wo swoją wargę. Teodor oczach miał taką furię, że mógłby mnie zgwałcić, a potem zabić.
- Zabieraj tą paszcze – powiedział zniesmaczony. – A ty, czego szukałaś w moim gabinecie? No już, wstawaj!
Szczerze zapomniałam, że nadal byłam skulona na podłodze. Szybko wstałam i odparłam:
- Zgubiłam się.
Policzek piekł mnie okropnie, za pewne był cały czerwony.
- I co? Szukałaś tam mapy? Może zamienić ciebie w kompas?
Nie odpowiedziałam. Kłócenie się z nim było bezsensowne, bo przecież nie miałam żadnego argumentu, by się bronić.
- Przyjdę dziś do ciebie o dwudziestej. Pójdź do Snape’a, powinien ci to jakoś złagodzić. – odparł Malfoy. – A co do ciebie, mam inne plany.
- W ogóle, jak się nazywasz?
Spojrzała na mnie wyłupiastymi oczami, jakbym zaczęła mówić o niestworzonych rzeczach.
- Mróżka.
Mróżka, Mróżka. Kojarzyłam skądś to imię, tylko skąd? Hermiona no, przypomnij sobie! Jednak, nic nie potrafiłam wydobyć ze swojej mózgownicy.
- Czybyś mogła dokończyć to, a ja bym nakryła do stołu? – zapytałam się uprzejmie. Chciałam poszukać tego pieprzonego gabinetu. Chciałam również napisać list do moich przyjaciół, upewnić się, że wszystko było w porządku. Jednak, co może być w porządku podczas wojny? Jedynie co, chciałam się upewnić, że żyli. Chwyciłam za sztućce, talerze i wyciągnęłam z szafki srebrny obrus. Prawdziwy Ślizgon! Wszędzie widniały portrety Salazara, a wnętrze niektórych pokoi był srebrno-zielony. Szybkim krokiem ruszyłam do jadalni. Zrobiłam to co trzeba. Byłam wykończona. Mycie podłóg, gotowanie, nakrywanie do stołu nie należało do moich marzeń. Chciałam odzyskać różdżkę i napisać list do przyjaciół. Jeśli udałoby mi się zdobyć różdżkę, uciekłabym. Nie byłam gorszym czarodziejem od Malfoy’a. Uważałam, że nawet lepszym. Jednak, jeśli nie masz różdżki, to rzucanie w Ciebie zaklęć, było ciosem poniżej pasa. Zaglądałam do wszystkich drzwi, jednak to nie sypialnia czy jego gabinet. Jednak, po paru pomyłkach, znalazłam jego pokój. Drzwi były inne niż zwykłe. Na nich widniał napis: Nie wchodzić. Pociągnęłam za klamkę i niestety były zamknięte. Cholera jasna! Po chwili rozległ się jakiś alarm. Nie mogłam uwierzyć, że miał tutaj jakieś drzwi antywłamaniowe! Cholera, on wiedział, co to było? Po kilku sekundach zapanowała głucha cisza. Najwidoczniej, to było tylko chwilowe. Odetchnęłam z ulgą. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek: za pięć czternasta. Czyżby Malfoy był taki kulturalny i by pukał do własnego domu? Ruszyłam ku drzwi wejściowych i otworzyłam je. U progu stał Teodor Nott, ubrany w czarną pelerynę. Czyżby to była jego ochrona?
- Malfoya nie ma – powiedziałam krótko i stanowczo.
- Pana Malfoya – poprawił mnie odruchowo. – Jednak to nie do niego przyszedłem. Poinformowano mnie, że ktoś tutaj starał się wejść tam, gdzie nie powinien.
Cofnęłam się kilka kroków, a Nott szedł ku mnie. Boże Święty, co ja do cholery narobiłam. Najwidoczniej musiałam się skradać, kiedy sam arystokrata był w domu.
- Zgubiłam się – poinformowałam krótko. No brawo Granger, genialne kłamstwo.
- I stwierdziłaś, że drzwi, na których widniał napis nie wchodzić, to przejście do salonu? – powiedział podejrzanie i przywarł mnie do ściany. Był zaledwie kilka kroków ode mnie. – Jak myślisz, co by Pan Malfoy zrobił, gdyby się o tym dowiedział?
Jak to się stało, że kilka minut przed jego przyjściem, postanowiłam się bawić w jakiegoś agenta i szukać moich rzeczy?
- No chyba że, ktoś tu teraz odkupi swoje winy, a Draco o niczym się nie dowie – zrobił krok do przodu i zaczęłam czuć jego oddech. Czy śmierciożercy myli zęby? Hermiona, opanuj się! To nie był czas na żarty. Nott przybliżył się do mnie jeszcze bardziej i zaczął mnie dotykać. Nienawidzę tego pieprzonego domu! Próbowałam się wyrwać, ale niestety na marne. Zaczął mnie całować w usta. Hermiona myśl! Podczas pocałunku ugryzłam z całej siły w usta.
- Szlama! – wykrzyczał trzymając się za wargę. Zaczynała mu lecieć krew, a ja byłam zadowolona ze swojej szybkiej reakcji. Jednak nie uszło mi to płazem. Uderzył mnie w policzek, aż się skuliłam. Nagle, ktoś otwierał drzwi. Malfoy! Przyszedł w końcu on! Nigdy nie spodziewałabym się, że tak będę się cieszyć na przyjście wroga.
- A co tu się do cholery dzieje? – wrzasnął zdezorientowany. Był ubrany w czarny garnitur i srebrny krawat.
- Ta mała szmata próbowała wejść do twojego gabinetu! A teraz mnie ugryzła! – krzyknął zdenerwowany Nott. Pokazał Malfoy’wo swoją wargę. Teodor oczach miał taką furię, że mógłby mnie zgwałcić, a potem zabić.
- Zabieraj tą paszcze – powiedział zniesmaczony. – A ty, czego szukałaś w moim gabinecie? No już, wstawaj!
Szczerze zapomniałam, że nadal byłam skulona na podłodze. Szybko wstałam i odparłam:
- Zgubiłam się.
Policzek piekł mnie okropnie, za pewne był cały czerwony.
- I co? Szukałaś tam mapy? Może zamienić ciebie w kompas?
Nie odpowiedziałam. Kłócenie się z nim było bezsensowne, bo przecież nie miałam żadnego argumentu, by się bronić.
- Przyjdę dziś do ciebie o dwudziestej. Pójdź do Snape’a, powinien ci to jakoś złagodzić. – odparł Malfoy. – A co do ciebie, mam inne plany.
Szczerze mam nadzieje, że rozdział wam się podoba, chociaż ja nie jestem w pełni zadowolona z długości. Miał być dłuższy, ale nie wiedziałam, jak zakończyć. Mam nadzieje, że poczekacie do przyszłego tygodnia. Posty pojawiają się w piątki lub soboty. Życzę miłego dnia i walentynek! + wiem, że podkład nie jest adekwatny do tekstu, ale go uwielbiam, więc musiałam się z wami podzielić!
Rozdział mi się podoba. Już się nie mogę doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńDruga ;* Zaraz wracam tylko przeczytam xD
OdpowiedzUsuńCzy ona zgubiła mózg? Uhhhh... Na serio? Przecież to było wiadome xD A ten cały Nott wrrrrr....CO ZA DUPEK! Ale ja mam nadzieję że Malfoy da mu kiedyś za to popalić...:) Dobrze że go ugryzła He-He xD A tak w ogóle to super piszesz na serio zazdroszczę talentu :)
Usuńhttp://dramione-amour-est-mon-air.blogspot.com/
-Amorka ;*
Nie ma co zazdrościć, naprawdę!
UsuńDziękuje za miłe słowa!
Wspomnienie o Haryn, Ronie i Ginny - czekałam na nie. To trochę dziwne, że Hermiona tak rzadko o nich wspomina, zupełnie jakby ich śmierć była naturalną koleją rzeczy.
OdpowiedzUsuńCo do Hermiony w ogóle, mam nadzieję, że ucieknie temu pieprzonemu arystokracie i da mu popalić. W końcu to Granger! Jej ognisty temperament, w jej głowie już powinien być plan ucieczki i zniewagi Draco, chociaż zapewne oberwałaby dość mocno gdyby jej plan się nie powiódł.
Czy każdy śmiercożerca jest taki? Rzuca się na niewinną kobietę, bo akurat jest służką, a on jest niewyżytą świnią? Cholera, nie lubię takich postaci i dobrze, że Hermiona go ugryzła, a Draco się pojawił - w końcu Nott mógłby sobie pozwolić na skrzywdzenie szlamy.
Czekam na kolejny rozdział.
~Pozdrawiam i ślę duużo weny! <3
Wszyscy żyją, o to się nie martw, no na razie żyją. Tamto był to tylko sen. Hermiona, żeby uciec, potrzebuje różdżki, a tak łatwo jej nie odzyska.
UsuńDziękuje i pozdrawiam!
Nott to szuja! Mimo, że uwielbiam jego postać w wielu opowiadaniach, wiem, że w tym go nie polubię. Jak śmiał ją uderzyć! A Malfoy działa mi na nerwy! Panicz Malfoy.... dla mnie za takie zachowanie może tylko kible czyścić! Zła się zrobiłam, ale to dobrze, pisanie powinno wywoływać emocje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Layls
Zapraszam cię na krótką miniaturkę na moim blogu: dramione-teatr-uczuc.blogspot.com
Hej! Naprawdę fajny blog i naprawę inna historia... która naprawdę bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńBiedna Hermiona... Ten cały Nott to ładny mi przyjaciel, ale naprawdę świnia, cham i idiota!
Do tego "panicz Malfoy" - co to w ogóle ku*wa jest?!
Mam nadzieję, że Ginny, Harry i Ron jeszcze pożyją...
Uwielbiam historię, a twoje opowiadanie jest takie ponadczasowe, jak z zamku. Piękna i Bestia.
Życzę weny i zapraszam do siebie (nie zmuszam, ale jakby coś link w spamie)
Alicja
PS. Naprawdę podoba mi się twoje opowiadanie :)
Draco taki.. bohater? :D No.. tak może w minimalnym stopniu. Co ja mogę Ci jeszcze napisać...
OdpowiedzUsuńMasz talent, naprawdę ! Piszesz tak lekko, łatwo i przyjemnie się to czyta :D
Zazdroszczę ;3
http://dramione-miaa.blogspot.com/
''Miaa
Wrrr już nie lubię Nott'a! Dobrze, że Draco w pore wrócił do domu! Robi się coraz ciekawiej! Czekam na następny akt :-)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Lisbster Blog Award!
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu: http://harry-potter-chlopiec-ktory-przezyl.blogspot.com/
Pozdrawiam, Alexx ;3
Bardzo fajny rozdział, nawet jeśli nie za długi. Historia jest wciągająca i jestem coraz bardziej do niej przekonana. Malfoy stanowi jedną wielką zagadkę, która mam nadzieję stopniowo będzie się wyjaśniać :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Cudowny rozdział *,* tylko szkoda, że taki krótki :( Niektóre z monologów Hermiony po prostu doprowadzają mnie do śmiechu, ale to dobrze, sprawia to że rozdział jeszcze bardziej cudowny :D I Ten głupi Nott !! Ale na szczęście Malfoy zjawił się w odpowiedniej chwili. Mam nadzieje, że Harr'emu Ronowi i Ginny nic nie jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Crystal. ;)
Fajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńMyśli Hermiony mnie rozśmieszają :D
Dobrze, że ugryzła Notta! Należało mu się
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/