Samo zwycięstwo nic nie znaczy, trzeba umieć je wykorzystać. - Napoleon Bonaparte.
Podkład muzyczny
Podkład muzyczny
Siedziałam
na łóżku zapłakana, myśląc, że to wszystko było jednym ponurym żartem. Malfoy
teleportował się do mieszkania Pottera, aby zabrać sowie list. Nie spodziewałam
się, że ten człowiek, może być w jakimkolwiek stopniu dobry. Jednak idealnie
pasował do śmierciożerców i w mojej głowie, zostanie nim na zawsze. Kazał
torturować Ginny. O mało, co nie postradała zmysłów. Nie powstrzymał ich. Mógł
cokolwiek zrobić, jednak, ważniejsze było zdanie śmierciożerców. Zapłaci mi za
to. Po około trzydziestu minutach, nie spodziewanie pojawił się Malfoy u progu
drzwi. Trzymał w dłoni list.
- Jeszcze raz, zachowasz się tak kretyńsko, a przysięgam, że zostaniesz
pozbawiona rąk – powiedział zdenerwowany. Traktował mnie jak dziecko. – Wiesz,
która jest godzina? W pół do czwartej, a ja zamiast spać, muszę pilnować taką
gówniarę jak ty! Wstałam z łóżka oburzona, wytarłam łzy, które opadały mi na policzek i krótko oznajmiłam:
- Po wyjeździe twoich rodziców i szanownej pani Lestrange, nie zobaczysz mnie tutaj więcej. Żegnam.
Wyprosiłam go z pokoju i trzasnęłam drzwiami, nie zważając, że może się obudzić jego kuzynka. Jutro, a w zasadzie dzisiaj, mieli przyjechać jego rodzice. Nie byłam zachwycona. Wyobrażałam sobie, jak Lucjusz mówi kąśliwe uwagi, a Narcyza patrzy na mnie z pogardą. Jestem pewna, że ciężko im było uwierzyć, że szlama służy u arystokraty, ale to pewnie i tak miał być dla mnie zaszczyt. Rzuciłam się na łóżko i próbowałam zasnąć, nawet na te półtorej godziny. Jednak sen nie mógł przyjść za szybko.
Co to do cholery miało znaczyć? „Nie zobaczysz
mnie tutaj więcej”. Myśli, że będzie sama decydować o swoim losie w moim domu?
Popieprzyło ją. Wróciłem do swojej sypialni, jednak nie mogłem zasnąć. Wyjąłem
książkę „Index librorum prohibitorum: tutissima potionibus”. Była
napisana w języku łacińskim, jednak bez problemowo rozumiałem wszystko.
Usłyszałem pukanie do moich drzwi, które po chwili same się otworzyły. U progu
stała Elizabeth. Nawet jak na piątą rano, wyglądała mrocznie, a jednocześnie
pociągająco. Największym problemem w tym było, że to moja kuzynka.
- W czymś Ci pomóc? – zapytałem, wyglądając spod książki. Nie wyglądała na zbyt zadowoloną.
- Rozumiem, że torturowanie szlam jest w porządku, znęcanie się nad nimi psychicznie, ale do cholery jasnej, Malfoy! – rzadko kiedy mówiła do mnie po nazwisku. Najwidoczniej musiała się nieźle zdenerwować. – Była wtedy czwarta nad ranem, a ty już musisz na nią drzeć mordę? Zapomniałeś, że ja tu jeszcze jestem?
Szczerze? Zapomniałem. Nie przyszło mi to na myśl, że mógłbym obudzić czarnowłosą. Jednak, trzeba było z tego wyjść bez szwanku.
- Przepraszam Cię droga Elizo. Nie mogłem spać, a wiesz dobrze, jak na mnie działają krzyki kobiet – uśmiechnąłem się pod nosem. Aktor ze mnie był niesamowity. Nawet w teatrze życia sobie radziłem bezproblemowo.
Dziewczyna przewróciła oczami i usiadła na brzegu mojej kanapy. Przyjrzała się okładce książki, którą trzymałem w ręku.
- Znowu to czytasz? Zamierzasz zostać drugim Snapem? – zaśmiała się. Weszła pod kołdrę i usiadła obok mnie. Dlaczego ona musi być ze mną spokrewniona? – To jest o wiele lepsze.
Pod nosem wypowiedziała accio, a w mgnieniu oka pojawiła się książka: Et expecto resurrectionem ubi lapis?
Przyjrzałem się okładce i spojrzałem się zażenowany.
- Naprawdę myślisz, że w takiej książce, która była pisana wieki temu, będzie zmianka, gdzie leży kamień wskrzeszeń?
- Tak, bo historia piszę się sama. To nie jest zwykła książka. Z chęcią bym ją przeczytała, ale nie znam tak dobrze łaciny jak ty. Masz miesiąc na przestudiowanie tej książki. Wrócę po nią i mi wszystko opowiesz.
Po tych słowach wyszła, a ja zaczynałem mieć coraz większe obawy.
- W czymś Ci pomóc? – zapytałem, wyglądając spod książki. Nie wyglądała na zbyt zadowoloną.
- Rozumiem, że torturowanie szlam jest w porządku, znęcanie się nad nimi psychicznie, ale do cholery jasnej, Malfoy! – rzadko kiedy mówiła do mnie po nazwisku. Najwidoczniej musiała się nieźle zdenerwować. – Była wtedy czwarta nad ranem, a ty już musisz na nią drzeć mordę? Zapomniałeś, że ja tu jeszcze jestem?
Szczerze? Zapomniałem. Nie przyszło mi to na myśl, że mógłbym obudzić czarnowłosą. Jednak, trzeba było z tego wyjść bez szwanku.
- Przepraszam Cię droga Elizo. Nie mogłem spać, a wiesz dobrze, jak na mnie działają krzyki kobiet – uśmiechnąłem się pod nosem. Aktor ze mnie był niesamowity. Nawet w teatrze życia sobie radziłem bezproblemowo.
Dziewczyna przewróciła oczami i usiadła na brzegu mojej kanapy. Przyjrzała się okładce książki, którą trzymałem w ręku.
- Znowu to czytasz? Zamierzasz zostać drugim Snapem? – zaśmiała się. Weszła pod kołdrę i usiadła obok mnie. Dlaczego ona musi być ze mną spokrewniona? – To jest o wiele lepsze.
Pod nosem wypowiedziała accio, a w mgnieniu oka pojawiła się książka: Et expecto resurrectionem ubi lapis?
Przyjrzałem się okładce i spojrzałem się zażenowany.
- Naprawdę myślisz, że w takiej książce, która była pisana wieki temu, będzie zmianka, gdzie leży kamień wskrzeszeń?
- Tak, bo historia piszę się sama. To nie jest zwykła książka. Z chęcią bym ją przeczytała, ale nie znam tak dobrze łaciny jak ty. Masz miesiąc na przestudiowanie tej książki. Wrócę po nią i mi wszystko opowiesz.
Po tych słowach wyszła, a ja zaczynałem mieć coraz większe obawy.
Wygramoliłam się z łóżka i poszłam wziąć szybki
prysznic. Potem, powędrowałam do kuchni, przygotowując duże śniadanie dla całej
rodziny. Postanowiłam nie jeść z nimi w jadalni, prawdopodobnie byłaby to
obraza majestatu.
O godzinie w pół do dziewiątej rozległ się dzwonek
do drzwi. Szybkim krokiem ruszyłam, by je otworzyć. Państwo Malfoy’wie nie
mogli czekać. Gdy otworzyłam drzwi u progu stał Lucjusz Malfoy, ubrany w czarną
pelerynę, a tuż obok znajdowała się Narcyza, która jak zwykle miała żelazną
minę. Ukłoniłam się lekko, a oboje prychnęli z pogardą. Chwilę potem zjawił się
ich prawowity syn – Draco Malfoy, który przytulił się do ojca, a potem do
matki. Jakby wieki siebie nie widzieli.
- Nie było żadnych kłopotów z trafieniem? – zapytał się Draco, który udawał
grzecznego chłopczyka. Błagałam Boga, by się stąd wydostać. - Oczywiście, że nie – odpowiedziała Narcyza, lekko się uśmiechając do syna i pogłaskała go po głowie. – Jednak, czemu u Ciebie służy szlama? Ostatnio słyszałam, że jedna okradła swojego możnowładcę. Jeśli ta, czegoś dotknie, przysięgam, że pożałuje.
Udałam, że tego nie słyszałam. Mówili o sobie, jakby byli magnatami, a ja jakąś chłopką, która służyła u szlachcica. Niedoczekanie. Niedługo ten nonsens miał się skończyć. Zaprowadziłam ich do jadalni, gdzie stół był przyszykowany najlepszymi owocami morza. Po chwili, Malfoy do mnie przemówił:
- Obudź Elizabeth. Nie będzie zachwycona, że takie jedzenie ją ominęło.
Spojrzałam się na niego z jadem, jednak zdążyłam się opamiętać.
- Tak jest, panie.
Gdy szłam korytarzami, szukając drzwi panny Lestrange, natchnęłam się na pokój Malfoy’a. W nim musiała być ukryta moja różdżka. Zbyt ryzykowane byłoby włamanie się do jego pokoju. Postanowiłam to zrobić, gdy wszyscy wyjdą na piękny, rodzinny spacer.
Po kilku minutach, odnalazłam drzwi Elizabeth i zapukałam. Od razu mi je otworzyła. Była ubrana w piękną, zielonosrebną suknię. Widać, że Ślizgonka.
- Pan Malfoy, kazał panią obudzić. Jego rodzice już przyjechali.
Westchnęła głęboko i trzasnęła swoimi drzwami. Szła tuż przede mną. Była pełna gracji i wdzięku, a długie, falowane, czarne włosy opadały lekko na jej ramiona.
Gdy byliśmy już w jadalni, zaszczebiotała:
- Ciocia! Wujek! – i ruszyła w ich kierunku, przytulając się do każdego. Jakby zobaczyła swoją własną, zmarłą matkę.
- Oh, Elizo, jak się trzymasz? – zapytała z troską Narcyza. Gdybym tego nie widziała na własne oczy, nie uwierzyłabym, że ta kobieta ma jakiekolwiek uczucia.
- Coraz lepiej, ale ciągle nie mogę wybaczyć tej wstrętnej zdrajczyni krwi, że zabiła mi moją własną matkę. Pewnego dnia pożałuje tego – gdy wypowiedziała ostatnie zdanie, spojrzała się ukradkiem na mnie. Mogłam domyśleć się, co to znaczyło. Prędzej czy później, Ginny trafi w jej ręce, a dziewczyna umrze.
Po śniadaniu, rodzina Malfoy’ów, poszła na spacer
do Kibble Palace. Miałam wysprzątać cały dom, jednak – to nie była nowość.
Czułam się tutaj jak kopciuszek, ale nigdzie nie widziałam mojego księcia.
Miałam teraz okazję, wkraść się do pokoju Malfoy’a i poszukać różdżki.
Szukałam jego pokoju ponownie, tym razem biegłam. Chciałam jak najszybciej tam się dostać. Ta przeklęta rodzina mogła w każdej chwili wrócić. Po około dziesięciu minutach, odnalazłam drzwi do pokoju Dracona. Wrota były ozdobione zielonosrebnymi girlandami, a na samym środku widniał herb Slytherinu. Cholera jasna, jego dom w Hogwarcie traktował jak ojczyznę, przy czym on zachowywał się jak prawdziwy patriota.
Nacisnęłam klamkę i drzwi mimowolnie się otworzyły. Nie spodziewałam się, że pójdzie aż tak łatwo. Pokój był ogromny, a przy okazji, bogato ozdobiony. Na jednej ścianie, widniał ogromny portret jego rodziny. Rozpoznałam Bellatrix, Elizabeth, Dracona i jego rodziców.
Zaczęłam grzebać w jego rzeczach. Nie było śladu, po mojej różdżce. Jak Boga kocham, musiała tutaj gdzieś się znajdować.
Zaraz… Halo, dziewczyno! Jesteś czarownicą! Klepnęłam się w czoło i zamknęłam oczy. Wypowiedziałam na głos „accio różdżka”. Bałam się, że to nie zadziała. Jednak… po krótkiej chwili pojawiła się moja różdżka. Byłam uradowana. Nie spodziewałam się, że to może zadziałać. Wybiegłam szybko i ruszyłam do swojego pokoju. Teraz, mogłam knuć jak wszystkich uratować i wydostać się z tego przeklętego więzienia.
Miałam teraz okazję, wkraść się do pokoju Malfoy’a i poszukać różdżki.
Szukałam jego pokoju ponownie, tym razem biegłam. Chciałam jak najszybciej tam się dostać. Ta przeklęta rodzina mogła w każdej chwili wrócić. Po około dziesięciu minutach, odnalazłam drzwi do pokoju Dracona. Wrota były ozdobione zielonosrebnymi girlandami, a na samym środku widniał herb Slytherinu. Cholera jasna, jego dom w Hogwarcie traktował jak ojczyznę, przy czym on zachowywał się jak prawdziwy patriota.
Nacisnęłam klamkę i drzwi mimowolnie się otworzyły. Nie spodziewałam się, że pójdzie aż tak łatwo. Pokój był ogromny, a przy okazji, bogato ozdobiony. Na jednej ścianie, widniał ogromny portret jego rodziny. Rozpoznałam Bellatrix, Elizabeth, Dracona i jego rodziców.
Zaczęłam grzebać w jego rzeczach. Nie było śladu, po mojej różdżce. Jak Boga kocham, musiała tutaj gdzieś się znajdować.
Zaraz… Halo, dziewczyno! Jesteś czarownicą! Klepnęłam się w czoło i zamknęłam oczy. Wypowiedziałam na głos „accio różdżka”. Bałam się, że to nie zadziała. Jednak… po krótkiej chwili pojawiła się moja różdżka. Byłam uradowana. Nie spodziewałam się, że to może zadziałać. Wybiegłam szybko i ruszyłam do swojego pokoju. Teraz, mogłam knuć jak wszystkich uratować i wydostać się z tego przeklętego więzienia.
Boże Święty, nareszcie to dodaję! Przepraszam, że tak długo trzeba było czekać. Przepraszam, że rozdział nie jest najlepszy. Przepraszam, że rozdział jest krótki. Postaram się dodać następny w poniedziałek, ale nie obiecuję. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieje, że w miare się wam podoba!
Dziękuje za ponad 6 000 wejść, jesteście kochani!
Tobie jestem w stanie wybaczyć wszystko. Dosłownie.
OdpowiedzUsuńTylko jest jeden malutki problem, a mianowicie JAKIM PRAWEM ZMIENIŁAŚ TAMTEN CUDOWNY SZABLON!?
On był cudowny, ale to twoja decyzja.
Rozdział wyszedł genialnie.
Pozdrawiam,
Anastasia.
ferro-igni-dramione.blogspot.com
nie-placz-w-hogwarcie.blogspot.com
jeszcze nie zmieniłam szablonu, bo szukam czegoś hahahah. Dziękuje Ci skarbie!
UsuńNie spodziewałam się, że tak szybko znajdzie swoją rozdzke. U Malfoya!? Spodziewałam się jakiegoś alarmu w promieniu kilometra, Smierciozercow zjezdzajacych. Malfoy mógłby zabezpieczyć ją lepiej, zwłaszcza po tym, co mu wczoraj, a raczej dziś rano, powiedziała.
OdpowiedzUsuńStrasznie dziwi mnie Lestrange. Czasami nie wydaje mi się taką zła, nie wyzywa Hermiony, raczej ją ignoruje, a później jasno daje do zrozumienia, że gdyby tylko mogła to zasilany Ginny. Dziwna jest trochę. ^^^
Co do rozdziału to mi się bardzo podoba, szkoda tylko, że jest krótki. :cc
I szablon... ten jest śliczny, ale tamten był... magiczny, inny, niepowtarzalny.
Czekam na nexta, informuj ;***
dramione-miaa.blogspot.com
Miaa
już powróciłam do niego, niczego sensownego nie mogę znaleźć eh
UsuńCoś czuję, że Hermiona i różdżka w tej sytuacji to kiepskie połączenie. Bez wątpienia jednak będzie ciekawie.
OdpowiedzUsuńRozdział nawet jeśli krótki bardzo mi się podoba. Strasznie ciekawi mnie postać kuzynki Dracona. Niby nie jest za przyjemna, ale nie ukrywam, że przypadła mi do gustu :)
http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Nie wiem co powiedzie, a to rzadko mi się zdarza ;) Rozdział bardzo fajny (jakie to oryginalne, prawda? Hehe) i serio zazdroszczę Ci talentu ;-; powiem Ci teraz jak moja pani od polskiego.,, MMasz taką lekkość w pisaniu sformułowań i przelewanych myśli na papier '' <--prawda xD Dobra kończę bo nie mam weny twórczej i jestem na komórce. Dramione-we-never-had-a-chance.blogspot.com <~~ nowy blog :3
OdpowiedzUsuńWłaśnie o taka historię mi chodziło! Bardzo mi się podoba motyw w którym hermiona pracuje u malfoya. Ogólnie to nie przepadam za ff gdzie akcja rozgrywa się po wojnie ale mam kilka takich wyjątków i twoje opowiadanie również do nich należy! Teraz tylko proszę o dodawanie więcej, częściej i jak najdłuższych nowych rozdziałów! :D są niesamowite, bardzo miło się czyta, hermiona idealnie jest opisana tak samo jak malfoy. Nic tylko czekam z niecierpliwością na nowy rozdział! Życzę dużo weny i wesołych świąt! :*
OdpowiedzUsuńTrochę dziwi mnie, że z taką łatwością Hermiona znalazła swoją różdżkę, ale znając Cię pewnie wyniknie z tego coś ciekawego. Lece czytać kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńJakoś za łatwo Hermiona zdobyła różdżkę... i chyba wróży to niemałe kłopoty ;)
OdpowiedzUsuńMalfoyowie jak zwykle się puszą no cóż w końcu arystokracja
Uwielbiam Twoje opowiadanie (pewnie już to pisałam?) ma w sobie coś niepowtarzalnego :)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/