4/24/2015

Akt X



Cały świat to scena,
 A ludzie na nim to tylko aktorzy.
 Każdy z nich wchodzi na scenę i znika,
 A kiedy na niej jest, gra różne role – William Shakespeare.

P o całym pokoju rozległ się odgłos budzika. Zegarek wskazywał punkt szóstą. Przetarłam oczy i ziewnęłam od niechcenia. Byłam przytłoczona tą codziennością. Cały dzień wydawał się taki sam, jak poprzednie. Wstałam, robiłam jedzenie, kłóciłam się z Malfoy’em, sprzątałam, robiłam jedzenie, gdy nie miałam szczęścia to mnie torturowano, szłam spać. Żyć, nie umierać. Gdy próbowałam wstać z łóżka, o mały włos, a bym się przewróciłam. Ledwo utrzymywałam się na nogach, a w sumie to na jednej. Po spotkaniu z wężem, moja lewa kończyna dolna była niedysponowana. Piekła cholernie, przy czym towarzyszyło jej opuchnięcie. Wyjęłam spod łóżka różdżkę Elizabeth. Bałam się używać jej, gdyż nie wiedziałam, jak to będzie wyglądać. Musiałam ją ukryć, tam gdzie nikt jej nie znajdzie.
Rozejrzałam się po pokoju. Żadne miejsce nie wydawało się odpowiednie. Postanowiłam chwilowo ją umiejscowić za szafą. Tam raczej Malfoy nie będzie wkładać swoich brudnych paluchów.
Kulejąc, doszłam do łazienki i nalałam w miarę ciepłej wody do wanny. Westchnęłam po cichu i zerknęłam na swoją obolałą nogę. Była posiniaczona, opuchnięta i czerwona. Gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, pisnęłam krótko. Sama siebie nie poznałam. Prawy policzek był podrapany, jakby wilkołak mnie w nocy zaatakował. Pod okiem malował się wielki siniak. Weszłam do wanny i skuliłam się w kłębek. Do oczu napłynęły mi łzy. Chciałam płakać, a jedynie czego potrzebowałam to pocieszenia, przytulenia. Pragnęłam ludzkiego dotyku. Poczuć uścisk Ginny, Harry’ego czy Rona. Potrzebowałam ich.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Kogo to diabli niesie o tak wczesnej porze? Niemożliwe, by Malfoy właśnie wychodził do pracy. Zawsze w jadalni był punkt siódma. Co się zmieniło?
Wyszłam z wanny i szybko owinęłam się ręcznikiem. Gdy otworzyłam drzwi, ujrzałam Malfoy’a, który był ubrany w garnitur.
- Ugh, Granger, ubierz się – powiedział zaskoczony moim widokiem. Zasłonił oczy i natychmiastowo się odwrócił.
Wytrzeszczyłam oczy i szybko pomaszerowałam do szafy. Wyjęłam pierwszą lepszą sukienkę, nieważne, że wszystkie były takie same. Nie spodziewałam się, że Draco Malfoy zareaguje tak na widok szlamy bez ubrania. Dla niego to chyba był normalny widok.
Po około dwóch minutach wyszłam z łazienki.
- Co chciałeś? – powiedziałam spokojnie, a on się odwrócił. Zlustrował mnie wzrokiem. Patrzył się na moją twarz, a właściwie na nowe ślady, które zostawiła Elizabeth.
-Kulejesz? – spytał się, unosząc brwi ze zdziwienia. Nie spodziewał się chyba, że kuzyneczka potrafi pokazać na co ją stać.
Westchnęłam głęboko i powtórzyłam swoje pytanie. Nie było jeszcze siódmej, a on już mi działał na nerwy. Za jakie grzechy, ja tutaj mieszkałam?
Malfoy wyciągnął rękę, w której trzymał sakiewkę i kilka kartek wraz z piórem.
- Twoja wypłata, pamiętasz? Piętnaście galeonów. Tutaj masz pergaminy, możesz napisać list do nich – nich wypowiedział z obrzydzeniem. Co za palant. Jednak, przyjęłam wszystko z pokorą i grzecznie podziękowałam. Po chwili pojawiła się w jego ręku magiczna maść. Dał mi ją i powiedział, abym ją użyła, a noga będzie jak nowa. Czemu on jest tak podejrzanie miły?
Gdy chciał już wychodzić, zapytałam szybko:
- Czy mam już szykować jedzenie dla Elizabeth?
Podrapał się po głowie i po chwili zastanowienia odpowiedział:
- Elizabeth wyjechała w nocy. Ja teraz muszę iść do pracy. Będę późnym wieczorem. Nie zdziw się jak Nott zajrzy. Ma sprawdzać jak się sprawujesz.
wytrzeszczyłam oczy i błagałam o to, by był to sen. Tylko nie on, tylko nie Nott. Jak Malfoy’a nie będzie przez cały dzień, to ja chyba tego nie przeżyję. Nie spodziewałam się, że kiedyś w ten sposób pomyślę, ale czułam się o wiele bezpieczniej z Malfoy’em, a nie Nottem.
- Błagam tylko nie on, wszyscy, tylko nie on – o mało, co się nie rozpłakałam. Malfoy spojrzał na mnie z zażenowaniem i poszedł dalej. Nie dziwiłam się, że mu na tym nie zależało. Raczej, że mu na mnie nie zależało. Tak jest o wiele poprawniej. Podbiegłam jeszcze do niego i chwyciłam go za rękaw, prosząc, by Teodor nie przychodził, gdy go nie ma w pobliżu. W przeszłości, gdyby ktoś powiedział, że będę błagać Malfoy’a, o to by mnie śmierciożerca nie zgwałcił, spojrzałabym się na niego jak na kretyna.
- Śpieszę się – mruknął i zmierzył mnie wzrokiem. Stanęłam jak słup soli i zasłoniłam dłońmi swoją twarz. Czułam się okropnie. Nie chciałam widzieć tego człowieka. Prosiłam Boga, by stał się cud. Ludzie potrzebują modlitwy i wiary. Bo w kogo mamy wierzyć, jak nie w Boga? Jakbyśmy pokładali nadzieje w ludziach, dawno by nasz gatunek wyginął. Oparłam się o ścianę i załkałam.
Po chwili Malfoy odwrócił się do mnie z poirytowaniem i rzekł:
- Chodźże ze mną – mruknął od nie chcenia. – Przydasz się Snape’owi. Jednak, masz być grzeczną Gryfonką, jeśli usłyszę, że cokolwiek źle zrobiłaś, dam cię smokom na pożarcie.
Otworzyłam usta ze zdziwienia. Poczułam niesamowitą ulgę i radość. Miałam chęć rzucić się na Malfoy’a z wdzięczności, ale prawdopodobnie by mnie chłopak z wyzywał.  
- Dziękuje Ci bardzo – powiedziałam wdzięcznie, chociaż nie brzmiało to za bardzo przekonująco. Malfoy jedynie przewrócił oczami i złapał mnie za ramię. Poczułam się odrobinę dziwnie. Powodem nie tylko była teleportacja, ale sam dotyk Malfoy’a. Gdy znaleźliśmy się przy Spinner’s End, padał deszcz. Dawno nie czułam na sobie kropli wody, świeżego powietrza. Wszystko było lepsze niż siedzenie w domu i służenie Malfoy’owi. Chociaż ja i tak nie sprawdzałam się w roli służki.
Malfoy zapukał do drzwi. Po krótkiej chwili u progu drzwi, pojawiła się postać cała ubrano na czarno. Snape nic się nie zmienił. Nadal miał na sobie tę samą szatę i przylizane włosy. Spojrzał się znacząco na Malfoy’a.
- W czym mogę służyć? – zapytał się cicho. Jak zwykle ten sam głos. Nic się nie zmieniło. Chociaż on mógł sprawić, bym poczuła się jak na eliksirach w Hogwarcie.
- Przyprowadziłem ją – ruchem głowy wskazał na mnie. – Będzie ci dziś pomagać.
Nie spodziewałam się, że Malfoy jest z Snapem na „ty”. Mężczyzna uniósł brwi do góry i wpuścił nas do mieszkania.
Mieszkanie było ponure jak jego dusza. Ściany były przepełnione ciemnymi kolorami. Jednak wydawało się być przytulnie. No na miare nietoperza, nie mogłam narzekać.
- Usiąść tutaj – rozkazał mi Snape. Czyli mogłam się poczuć jak u Malfoy’a. – A tobie, pragnę zabrać chwile.
Poszliśmy do drugiego pokoju, by Granger niczego nie słyszała. Przeczesałem palcami włosy i szybko powiedziałem:
- Nie mam całego dnia. Śpieszę się do pracy.
Byłem zażenowany tą całą sytuacją. Co za cholerna Granger! Na nic się nie przydaje, tylko stwarza same problemy.  
- Dlaczego  przyprowadziłeś pannę-co-wiem-wszystko do mnie? – zapytał się z wyrzutem Snape. Cholera, człowieku, przydaj się na coś.
- Mądrala błagała mnie, bym jej nie zostawiał samej, bo Nott miał sprawdzić jak się sprawuje. Próbował do niej się dobrać ostatni razem – wzdrygnąłem się z obrzydzenia. Ten człowiek nie miał odrobiny gustu. – Weasley tutaj jest?
Snape spojrzał na mnie kamiennym wzrokiem. Czy ten człowiek, chociaż raz może pokazać swoje uczucia?
- Oddałem ją do Arrantira – powiedział cicho. – A co do Granger, to nie pamiętasz o czym rozmawialiśmy?
- Kim do jasnej cholery jest Arrantir? – zapytałem ze zdziwienia. Nie mogłem sobie przypomnieć tego imienia. Na pewno nie był to śmierciożerca czy szmalcownik. Każdego znałem na pamięć. Taka praca. W ministerstwie, zajmowałem stanowisko radnego. Byłem oczyszczony z zarzutów, że spoufalałem się z śmierciożercami. Co za naiwniacy.
- Na targu wymiany „oporządza” niewolnice.
Niewolnice. Słowo to kojarzyło mi się okropnie. Nawet taką Granger nie mógłbym tak nazywać. To nie średniowiecze, tylko XXI wiek. Chociaż i tak czułem się, jakby cofnięto mnie w czasie.
- Będę o szóstej.
Po tych słowach, wyszedłem.
Rozmawiali ze sobą około dziesięciu minut. Czekałam grzecznie na rozkazy. Jak to tragicznie brzmiało. Po chwili u progu pojawił się profesor Snape.
- Najpierw wyczyścisz podłgi, potem przydasz mi się w laboratorium – oznajmił krótko i zniknął. Westchnęłam cicho. Lepsze to niż oglądanie twarzy Notta. Cholera jasna, czym ja sobie zasłużyłam? Skąd miałam to wszystko wziąć? Chyba tutaj okazało się zaklęcie Accio. Po chwili pojawił się mop z wiadrem. Poczułam się jak Filtch. Mycie podłóg i odkurzanie zajęło mi ponad pół godziny. Mieszkanie nie było zbyt duże. Na ścianach wisiały przodkowie Snape’a. Jednak, nigdzie nie rozpoznawałam jego ojca. Podejrzewałam, że byli jak krople wody. Skądś to musiało się wziąć.
Po skończonej robocie poszłam do laboratorium Snape. Większość niczym nie różniła się od lochów w Hogwarcie. W kącie stał kociołek, a na środku pokoju przygotowane były zlewki i składniki. Po krótkiej chwili rozległ się głos Snape’a:
- Masz mi wysprzątać probówki, ogólnie sprzęt laboratoryjny. Kocioł ma błyszczeć – po tych słowach wyszedł. Najwidoczniej nie chciał za bardzo ze mną przebywać. Malfoy wspominał, że u Snape’a będzie Ginny. Nigdzie nie mogłam odnaleźć tej dziewczyny. Gdy sprzątałam zlewki i probówki, zastanawiałam się, gdzie może być moja przyjaciółka. Najwidoczniej musieli ją przenieść albo trafiła do jeszcze gorszego miejsca.
Gdy dobiła godzina szósta, rozległ się dzwonek do drzwi. Siedziałam grzecznie na sofie, o dziwo, czytając książkę do eliksirów, którą Snape mi podarował na ten czas. Znajdowało się w niej jak przygotować eliksir śmierci. Jeden z najtrudniejszych rzeczy do wykonania przez alchemika.
U progu pojawił się Malfoy wraz z Blaisem Zabini. Nie podobało mi się to. Jednak ja nie miałam za dużo do gadania.
- Jak się sprawowała? – rzucił Dracon. Gdyby usłyszał jedno złe słowo na mnie, dostałabym cruciatusem.
- Wykonała wszystko, to co trzeba. Następnym razem, Draco, uprzedzaj mnie, jak zamierzasz przyprowadzić kogoś.
Nie podobało mu się to, że musiałam cały boży dzień mu zabrać. Draco prawdopodobnie nie był zadowolony, że wybłagałam go, by Nott nie przebywał przy mnie. Na jego miejscu, siebie bym zostawiła na pastwę losu. Jednak, powinnam być wdzięczna, swojemu wybawcy.
- Dziękuje bardzo, panie Malfoy – powiedziałam spokojnie wstając z kanapy. Blaise był rozbawiany tą sytuacją. Pozostali stali osłupiali. – Przepraszam za kłopot, profesorze.
Snape jedynie skinął głową. Nikt się nie spodziewał tego po mnie. Po krótkiej chwili, Malfoy oznajmił, że musimy się zbierać. Chwycił mnie i Blaise’a za ramie, przy czym teleportowaliśmy się. Nie lubiłam jego dotyku. Malfoy prawdopodobnie też nie. Sądził pewnie, że przez dotknięcie szlamy, spali się żywcem.

Malfoy wraz z Zabinim rozsiedli się na kanapie. Po chwili usłyszałam polecenia, że mam nalać im Ognistej. Jak kazali, tak zrobiłam. Przyniosłam kieliszki i do każdego z nich, nalałam trunek. Podobałam im, życząc smacznego. Usłyszałam głos Blaise’a, gdy chciałam już wrócić do swojego pokoju.
- Nie chcesz może usiąść z nami? Wyluzujesz się trochę, Granger – stanęłam osłupiała. Czy właśnie Ślizgon zaproponował mi, żebym się z nim napiła? Ta sytuacja wydawała się chora.
- Diable, na litość boską, alkohol zabrał ci mózg? – zapytał z udawanym przerażeniem Malfoy. – Najwidoczniej nie miał już czego zabierać.
Blaise spiorunował go wzrokiem, a blondyn roześmiał się.
- Podziękuje – odpowiedziałam spokojnie. Nie miałam zamiaru, spoufalać się z wrogiem. Gdybym miała tylko okazję, to bym ich wszystkich za te liczne morderstwa, do Azkabanu wsadziła. Tam poznaliby smak bólu, jaki przeżywały osoby, torturowane przez nich.
- No Granger, nie daj się prosić – krzyknął Blaise, popijając Ognistą. O boże święty, za jakie grzechy?
- Pan Malfoy nie wyraził mi zgody, przykro mi, ale powinnam się udać do swojego pokoju – powiedziałam z pełnym wyrafinowaniem. Nie mogłam w to uwierzyć, że kiedyś będę używać Malfoy’a jako przykrywki. Jednak, mój plan trafił diabli.
- Nie ma problemu, Granger. Dzisiaj masz w o l n e – ostatnie słowo wypowiedział dobitnie. Blaise wstał i pociągnął mnie za rękę, a następnie kazał mi usiąść na sofie. Miałam na nich widok z naprzeciwka. Nie podobało mi się to. Serce biło mi szybko. Chciałam jak najszybciej stąd zniknąć. Malfoy zaklasnął dwa razy w dłonie, a natychmiastowo pojawiła się skrzatka.
 - Nalej, proszę, tej pani – wskazał na mnie. Czego ja mam się spodziewać?

~ * ~ 
DZIEKUJE ZA PONAD 8000 WYSWIETLEN!! Powiem szczerze, że jestem w miare zadowolona z tego rozdziału, nie tylko pod względem tekstu i długości, ale także, że wywiązałam się z obietnicy! Wstawiłam go dzisiaj, tak jak obiecałam. Jak tam u was misie? Dziękuje bardzo za nominację LA od http://dramione-two-shadows.blogspot.com/. Jestem Ci ogromnie wdzięczna. Powstanowiłam tym razem zrobić zmianę i oto lista blogów, które nominuje: 






Prawdopodobnie jestem okropna, że podaje tak mało blogów, ale no kurczę, średnio mi czas pozwala na szukanie. A wszystkie, które obserwują, są świetne. (Nie to, że mi czas nie pozwala, będę szczera, jestem cholernie leniwa)
Odpowiedzi na pytania:
1. Jak powstał zarys Twojego bloga? – Nie mam pojęcia, po prostu jakoś tak wyszło.
2. Zakon Feniksa czy Śmierciożercy? Dlaczego akurat taki wybór? – Śmierciożercy, zło mnie jakoś bardziej kręci, chociaż należę raczej to grzeczniejszych.
3. Jeżeli miał(a)byś możliwość podróżowania w czasie to wybrał(a)byś przeszłość czy przyszłość? – Przeszłość, bym pozmieniała wiele rzeczy w swoim życiu.
4. Z kim (oczywiście z HP) złapał(a)byś najlepszy kontakt? Uzasadnij.  – Hermiona. Sądzę, że to jedna z najlepszych postaci, z którą też bym chciała porozmawiać.
5. Czy istnieje jakaś książka lub film, w którym zmienił(a)byś zakończenie? – Istnieje wiele książek. Na przykład w Pandemonium. Cholera jasna, Alex miał nie żyć, a Lena miała być z Julianem. Moje życie legło w gruzach. (Ile tu powtórzeń XD)  
6. Zmienił(a)byś coś w swoim wyglądzie? Jak tak, to co? – schudłabym z chęcią.
7. Podaj trzech ulubionych bohaterów książkowych/filmowych. Dlaczego akurat oni? – Trójka bohaterów to zdecydowanie za mało, ale tu jest kilka: Draco, Hermiona, Bellatrix, Sam  - Charlie – Patrck z perks of being a wallflower.
8. Jaka była najbardziej przydatna wskazówka, jaką otrzymałeś/aś na temat swojego bloga? Kto był jej autorem? – Chyba od autorki bloga: Game-of-panem. Powiedziała mi, że podaje zbyt ogólnikowo emocje bohaterów. Bardzo się cieszę z tej wskazówki  (:
9. Jakie jest Twoje największe marzenie? – Wyjechał do Szkocji i studiować na University of Glasgow.
10. Luna L, Fred W, Severus S. -- w jakim pairingu widzisz te postacie?  - Luna z Nevillem, Fred z Hermioną, Severus z Lilly.
11. Podaj kilka swoich ulubionych cytatów. – Dzisiejszy cytat jest moim ulubionym oraz zdecydowana większość Terry’ego Pratchetta, a jak mówiłam, jestem leniwa by je wszystkie szukać. 
Moje pytania:
Jak zaczęła się twoja przygoda z Harrym Potterem?
Gdybyś miała możliwość cofnięcia czasu lub zobaczenie swojej przyszłości, co byś wybrała?
Jesteś na bezludnej wyspie, wybierz jedną rzecz, którą byś mogła tam mieć.
Czy twój pokój jest odzwierciedleniem twojej duszy?
Masz jedno życzenie, o co poprosisz?
Jak chciałabyś żyć?
Gdzie chciałabyś w przyszłości mieszkać?
Ulubiony parring z Harry’ego?
Gdybyś mogła czytać w myślach, wykorzystywałabyś tą umiejętność?
Warto się uczyć, nawet takich przedmiotów, z którymi nie będziesz mieć styczności w przyszłej pracy?
Może nie pytanie, ale prośba, uśmiechaj się częściej!








12 komentarzy:

  1. Człowiek spokojnie sobie leży i się obrzera czekoladą, a tu proszę! Nowy rozdzialik :3 Zacieram ręce, zacieram i czytam :) I co? I jest zajebisty (inne wyrażenie tu nie pasuje) xD Malfoy jest jednak po dobrej stronie mocy :) Na Merlina on ma w sobie litość... Musze to odnotować w swoim notatniku! Pokolenia zapamiętają ten dzień :) A Zabini? CO ten diabeł w ciele człowieka o dziwnym poczuciu humoru knuje? Czyżby miał jakieś złe intencje, a może robi to z czystej dobroci serca? Nie wiem, nie wiem xD Ale się dowiem! Najlepiej to by było żeby już teraz był następny rozdział... Ught... Jak ja kocham to opowiadanie, twój styl, fabułę <3 Kocham! Na koniec pragnę podziękować Ci za nominacje do LA :) Uśmiechnęła się aż jak to zobaczyłam :3 U mnie rozdział dopiero w niedziele (wena jest nisko, bardzo nisko)! POZDRAWIAM, ŚCISKAM I CAŁUJE
    L'AmourEstMonAir ( dramione-we-never-had-a-chance.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem pisząc ten komentarz miałam dziwny przypływ infantylnego humoru xD

      Usuń
    2. Ja bym tak szybko nie zapisywała w dzienniku, że Malfoy jest litościwy! Pamiętajmy, że to Malfoy. Mam wrażenie, ze jest gorszy niż kobieta w tym opowiadaniu. Taki bipolarny człowiwk mi wyszedł. Dziękuje Ci za te miłe słowa! Twój blog had never chance jest jednym z moich ulubionych, więc pisz, pisz, a ja poczekam!
      Ps. Podziel sie czekolada!

      Usuń
  2. Wspaniały rozdział :-) Już nie mogę się doczekać więcej scen dramione . Kiedy następny ?
    Ps. Ale mi na robiłaś ochoty na czekoladę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. zaczęłam czytać to opowiadanie stosunkowo niedawno, bo około dwa tygodnie temu. Bardzo mi się spodobało i naprawdę ciekawi mnie jak rozwinie się wątek dramione, czekam na następny. Przy okazji zapraszam do siebie: nadzieja-zyjacy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. http://story-of-hogwart-another.blogspot.com/2015/04/rozdzia-4.html
    Zapraszam na 4
    Zaraz wrócę, żeby skomentować rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. No więc - świetny rozdział. Szkoda, że Elizabeth wyjechała, polubiłam ją :) Nie dziwię się Hermionie, że nie chciała zastać, ale zaskoczył mnie Malfoy - zabrał ją do Snape'a... Można powiedzieć, że ją uratował. Granger sprawuje się coraz lepiej. Jakiś plan? A Blasie to się w niej zakochał? Czy serio mu alkohol mózg wypalił? Rozmawiać normalnie ze szlamą i jeszcze jej alkoholu dali... Toż to szok!
    Pozdrawiam, ~ A ~
    PS. Czy ja tam widzę mojego bloga? Thank you!

    OdpowiedzUsuń
  7. Alkohol to nie tylko im namiesza w głowie, ale również naszej Hermionie! Jednak więcej nie zdradze!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to możliwe, że nie skomentowałam tego aktu?
    Toż to zbrodnia i powinnam zawisnąć na grubym sznurze niedaleko Ministerstwa Magii w przestrodze dla innych nikczemnych niekomentujących :D
    Dziękuje za nominację, skarbie ;3
    Odpowiedzi pojawiły się już u mnie na blogu, a za tydzień niespodzianka :D
    Jestem ciekawa jak rozwinie się akcja <3
    Pozdrawiam,
    wygłodniała twojego opowiadania Nessia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dobry rozdział. Szczególnie zaintrygowałaś mnie końcówką. Znając nieprzewidywalność Ślizgonów Hermiona może się spodziewać absolutnie wszystkiego.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zwykle rozdział cudowny ;)
    Zaciekawił mnie ten pomysł Blaise'a ciekawe co on kombinuje...

    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy